Pielgrzymka do Włoch

Uczta dla duszy, ciała i zmysłów, czyli lipiańscy pielgrzymi z wizytą we Włoszech

 Od 3 do 14 lipca 2107 r. lipiańscy pielgrzymi wraz ze swoim   duchowym przewodnikiem ks. proboszczem A. Stolarskim przemierzali niezwykłe szlaki urodziwej ziemi włoskiej. Mimo gorącego klimatu (temperatura sięgała 40 stopni) Italia nas zachwyciła. Ten pełen uroku kraj przyjął nas bardzo gościnnie. Swoje pielgrzymowanie rozpoczęliśmy od zwiedzania Florencji - stolicy Toskanii, krainy, w której każdy z nas chciałby zamieszkać.

Następnie wyruszyliśmy do Pizy, miasta rozpościerającego się w szerokim zakolu rzeki Arno  gdzie podziwialiśmy romańską katedrę wzniesioną w 1064 r., baptysterium  z tegoż okresu i dzwonnicę zwana powszechnie Krzywą Wieżą.

Kolejnymi miastami na pielgrzymkowym szlaku były Asyż, Siena, Rzym, Neapol, Pompeje, San Giovanni Rotondo, Loreto, Mediolan.

Uczta dla duszy, ciała i zmysłów, czyli lipiańscy pielgrzymi z wizytą we Włoszech

 Od 3 do 14 lipca 2107 r. lipiańscy pielgrzymi wraz ze swoim   duchowym przewodnikiem ks. proboszczem A. Stolarskim przemierzali niezwykłe szlaki urodziwej ziemi włoskiej. Mimo gorącego klimatu (temperatura sięgała 40 stopni) Italia nas zachwyciła. Ten pełen uroku kraj przyjął nas bardzo gościnnie. Swoje pielgrzymowanie rozpoczęliśmy od zwiedzania Florencji - stolicy Toskanii, krainy, w której każdy z nas chciałby zamieszkać. Pełna harmonii okolica wabiła nas uroczymi krajobrazami i najpiękniejszą paletą barw. Podziwialiśmy pagórkowe wzniesienia pokryte urodzajnymi polami, z których uśmiechały się do nas żółte słoneczniki, a oliwkowe gaiki i urodzajne winnice wabiły nas swoim słodkim zapachem. Tu i ówdzie naszym oczom ukazywały się wiejskie zagrody, urodziwe folwarki i pałacyki. Zwiedzając Florencję, miasto położone w uroczej kotlinie nad rzeką Arno, czuliśmy na sobie oddech renesansowych geniuszy, m.in. Michała Anioła, Leonarda, Rafaela, S. Botticelliego, P. Uccellego. Odwiedziliśmy renesansową bazylikę  Santa Maria del Fiore z baptysterium i dzwonnicą Giotta. Na Placu Miejskim zjedliśmy wspaniałe włoskie lody. Przechodząc obok Galerii Uffizzi, udaliśmy się na Złoty Most pochodzący z 1345 r., który spina rzekę Arno w najwęższym miejscu jej biegu. Podziwialiśmy umiejscowione na nim liczne sklepiki złotników. Przed pożegnaniem się z Florencją na chwilę zatrzymaliśmy się na Placu św. Anioła, by rzucić okiem na przepiękną panoramę tego miasta, po czym udaliśmy się na wypoczynek do hotelu w Fiuggi Terme.

Następnego dnia po sutym śniadaniu, pełni animuszu wyruszyliśmy do Pizy, miasta rozpościerającego się w szerokim zakolu rzeki Arno. Po jego ulicach w XVII wieku wędrował Galileo Galilei, prekursor tradycji naukowej do dziś żywej w gmachu tutejszego, cieszącego się ogromną sławą uniwersytetu. To piękne prowansalskie miasto może poszczycić się wieloma cennymi zabytkami. Bezcenne skarby odnaleźliśmy na Polu Cudów (Campo dei Miracoli). Podziwialiśmy romańską katedrę wzniesioną w 1064 r., baptysterium  z tegoż okresu i dzwonnicę zwana powszechnie Krzywą Wieżą. Tu także nasz proboszcz odprawił eucharystię, w której aktywnie uczestniczyliśmy. Jakby wrażeń  było za mało nasz przewodnik, pan Dariusz, zwiózł nas do przepięknego średniowiecznego miasteczka San Gimignano, zwanego „Manhattanem średniowiecza” lub „Miastem wież”. Tutaj w 1437 urodził się włoski humanista, dyplomata, poeta i historyk Kallimach, wykładowca na Akademii Krakowskiej, nauczyciel synów króla Kazimierza Jagiellończyka i jego doradca. Na chwilę zapomnieliśmy o teraźniejszości. Przenieśliśmy się w dawne czasy, by przechadzając się po kamiennym bruku, podziwiać smukłe wieże, przepiękne kamienice znajdujące się przy  Piazza dei Duomo i Piazza Della  Cisterna. Żar płynący z nieba pomogły nam na chwilę ugasić najlepsze na świecie lody z lodziarni Dondoli. Następnie udaliśmy się w dalszą podróż w kierunku Sieny – miasta założonego przez Etrusków,  w którym mieszkała św. Katarzyna. Odwiedziliśmy katedrę, w której spoczywają jej relikwie  i  Rynek, na którym dwa razy do roku (2 lipca i 16 sierpnia) odbywają się  słynne gonitwy konne – Palio. W tych dniach odżywa magiczna atmosfera średniowiecza i duch odwiecznej rywalizacji między dzielnicami  (kontrade). Pełni wrażeń wróciliśmy do hotelu na zasłużony wypoczynek.

Trzeci dzień nie ustępował poprzednim bogactwem atrakcji. Gościliśmy w Asyżu u św. Franciszka i św. Klary. Najpierw zawitaliśmy do bazyliki Najświętszej Marii Panny od Aniołów, która znajduje się w odległości 4 km od Asyżu. Powstała ona dla ochrony pierwszego miejsca związanego z działalnością i śmiercią św. Franciszka. We wnętrzu świątyni znajduje się ukochana Kaplica Porcjunkuli (Cząsteczka), w której Bóg obdarzył Świętego specjalnymi łaskami. W niej także św. Klara otrzymała i przyodziała swą pokutną szatę. Tajemniczy i przepełniony Boskością jest także ogród różany, znajdujący się przy bazylice. Rosną w nim krzewy róż bez kolców. Zgodnie z legendą są to kwiaty, które kwitły już za życia świętego w pobliżu zajmowanej przez niego celi. Pewnego razu, Franciszek nie chcąc ulec pokusie odejścia od obranego sposobu życia, rzucił się, zdarłszy z siebie szaty, w kolczaste krzewy . W tym momencie kwiaty straciły kolce.  Tak rosną do dziś.

Następnie udaliśmy się do Asyżu. Odwiedziliśmy  Bazylikę Dolną i Górną oraz Bazylikę św. Klary. W miejscach tych przechowywane są relikwie - milczący świadkowie, dający świadectwo o życiu Świętych w sposób żywy i wzruszający. Zwiedzając Asyż, mieliśmy wrażenie, jakby czas zatrzymał się w miejscu. Snuliśmy się po kamiennych schodkach i oddychaliśmy średniowieczną atmosferą. Domy zbudowane z kamienia przywiezionego z Góry Subasio  czerwienieją w świetle zachodzącego słońca, bledną w blasku księżyca, a ożywiają się,  gdy spadają na nie krople deszczu. Z okiennic domostw  na przywitanie pielgrzymów, podobnie jak w każdym włoskim miasteczku,  uśmiechają się naręcza przepięknych kompozycji z różnobarwnych kwiatów. Z nostalgią więc żegnaliśmy to piękne miejsce.

 Po południu udaliśmy się do Rzymu. Najpierw odwiedziliśmy dawną papieską kaplicę położoną  niedaleko Bazyliki św. Jana  na Loteranie. Większość z nas z pokorą na kolanach pokonało 28 stopni św. Schodów, po których Chrystus godnie kroczył na sąd Piłata. Wzruszyło nas to, że młodzi ludzie z różnych stron świata przybywają w to miejsce, by oddać hołd naszemu Mistrzowi i w chwili  zadumy porozmawiać z Nim. Następnie zwiedziliśmy bazylikę św. Jana na Loteranie, jedną z najważniejszych świątyń Kościoła rzymskokatolickiego, pierwszy i najstarszy przybytek Boży wolnego chrześcijaństwa, dar cesarza Konstantyna Wielkiego dla biskupa Rzymu Sylwestra I, miejsce pochówku wielu papieży pierwszych wieków, centrum życia kościelnego przez pierwsze tysiąc lat panowania chrześcijaństwa, miejsce celebracji Soborów Laterańskich – “matkę i głowę wszystkich kościołów miasta i świata” (MATER ET CAPUT), jak głosi łaciński napis na fasadzie bazyliki. Odwiedziliśmy także Świątynię Santa Maria Maggiore. Najważniejszy i najstarszy kościół maryjny Wiecznego Miasta, którego początki sięgają połowy V wieku n.e. Rzesze pielgrzymów i turystów przyciągają tu: wspaniale zachowane oryginalne wnętrze z dobrze prezentującymi się mozaikami sprzed 1500 lat, relikwie Żłóbka Betlejemskiego oraz łaskami słynąca ikona Madonny zwanej „Salus Populi Romani”.

Tak minął kolejny dzień naszej pielgrzymki.

Następnego dnia kontynuowaliśmy wizytę w Rzymie. Pluskaliśmy się w orzeźwiających kroplach barokowych fontann: di Trevi i  Czterech Rzek, cykaliśmy fotki na Schodach Hiszpańskich, podziwialiśmy najdroższe sklepy przy trakcie Via Condotti. Po czym udaliśmy się do Watykanu, by zwiedzić Bazylikę św. Piotra i pomodlić się przy relikwiach św. Jan Pawła II. Przeżyliśmy wzruszające i niezapomniane  chwile.

Po popołudniowej pizzy i  kawie skierowaliśmy się w stronę starożytnego Rzymu. Podziwialiśmy Koloseum, Łuk Konstantyna, Foru Romanum, Wzgórze Palatyn. Na zakończenie naszego pobytu w wiecznym mieście spotkała nas miła niespodzianka. Uczestniczyliśmy we Mszy św.  sprawowanej przez naszego kapłana w bazylice św. Pawła. Po duchowych przeżyciach ruszyliśmy  do Montragon na spoczynek do hotelu „Sinuessa”. Widok z okien oczarował nas. W oddali błękit nieba łączył się z  lazurem wody, a złote słońce przeglądało się w morzu niczym w srebrzystym lustrze. Po kolacji wybraliśmy się na spacer po tej nadmorskiej miejscowości. Letni wiaterek muskał nasze twarze i zachęcał do wędrówki po gorącym piasku. Niestety, dzień zasypiał, więc musieliśmy wracać na wypoczynek.

Następny dzionek przyniósł nam zasłużony relaks. Od rana ruszyliśmy na złotą plażę okalające Morze Tyrreńskie. Kąpaliśmy się w lazurowej wodzie i w gorących płomieniach słońca. Pławiliśmy się także w basenie z solanką, który znajduje się przy hotelu. To był istny balsam dla naszego ciała. Nabieraliśmy sił do dalszego pielgrzymowania.

Kiedy ponownie wynurzyło się słońce zza tyrreńskiego horyzontu i nastał nowy dzień,  przygotowaliśmy się do kolejnej wyprawy, tym razem ruszyliśmy do portu w Neapolu, by stamtąd popłynąć promem na Capri. Wszyscy byliśmy ciekawi, jak wygląda ten bajeczny zakątek ziemi. Kiedy znaleźliśmy się w tym niesamowitym miejscu, oczom naszym ukazał się rajski widok na Zatokę Neapolitańską. Po duchowo przeżytej Eucharystii sprawowanej przez ks. Andrzeja w Kościele Santo Stefano, udaliśmy się na zwiedzanie zatopionej w słońcu wyspy. Stąd i z owąd dochodziły słowa zachwytu pątników, którzy zgodnie  twierdzili , że jest to raj na ziemi. Z zapałem podziwialiśmy letnią rezydencję cesarzy rzymskich, napawaliśmy się unoszącą się wonią kwiatów w Ogrodzie Augusta, boskim nektarem z przepysznych nektarynek i powabnym smakiem kawy w ulicznych kawiarenkach. Niestety, czas szybko mijał. Musieliśmy wracać. Opieszale wsiedliśmy więc na prom. Nie na długo ulegliśmy  nostalgii z powodu rozstania z Capri,  ponieważ udaliśmy się na zwiedzanie Neapolu, miasta położonego na północnym brzegu Zatoki Neapolitańskiej. Ten przylądek sztuki o bezsprzecznym uroku stanowi atrakcyjny cel podróży. Pełno w nim kontrastu. Piękno miesza się z brzydotą , bogactwo z bezdomnością.  Spacerując po Starówce, odwiedziliśmy katedrę św. Franciszka, w progu której gościnnie przywitał nas neopolitańczyk, który słysząc polską mowę, bardzo się ucieszył. Swoim zachowaniem potwierdził opinię turystów o mieszkańcach Neapolu, że są to ludzie o niewymuszonym cieple, bardzo otwarci, szczególnie na rodaków Jana Pawła II, o którym pamięć jest tu stale obecna. Po kolejnym pełnym wrażeń dniu wróciliśmy do hotelu. Wieczorem spacerowaliśmy po nadmorskich bulwarach, podziwiając przepiękny zachód słońca. Kolejny dzień naszej wyprawy odpłynął. Noc swym płaszczem ogarnęła świat.

 Jednak, jak to latem bywa, nie na długo. Kiedy nadszedł ranek, po pysznym śniadaniu  ruszyliśmy w dalszą drogę, tym razem do Pompejów, miasta, które zastygło na wieki. Na dwie godziny przenieśliśmy się do starożytności, ponieważ tym miejscu zegar się zatrzymał. Sprawił to Wezuwiusz, który swą lawą zalał tę wspaniale rozwijającą się miejscowość. Unieruchomił na wieki dynamicznie rozwijającą się cywilizację. Nagła i nieoczekiwana katastrofa zaskoczyła ponad 30 tysięcy mieszkańców. W wyniku erupcji Pompeje zostały przykryte 6-metrową warstwą popiołów. Dopiero w XVIII wieku archeolodzy dzięki żmudnej pracy odkryli tę miejscowość na nowo. Spacerując po kamiennych uliczkach, podziwialiśmy budynki użyteczności publicznej, domostwa, ogrody. Z dużym szacunkiem wyrażaliśmy się o umiejętnościach, rzemiośle, zaradności dawnych mieszkańców. Można śmiało powiedzieć, że to miejsce stanowi kolebę cywilizacji europejskiej. Nasza wspaniała przewodniczka uzmysłowiła nam, że wiele rzeczy, które odkrywamy dzisiaj, miało zastosowanie w dawnych czasach.

Po rozstaniu ze światem antycznym udaliśmy się w dalszą podróż – na górę Gargano, na której rozpościera się urocze miasto - Monte Sant’ Angelo. Znajduje się w nim jedno z najsłynniejszych w kościele katolickim sanktuariów wzniesione ku czci świętego Michała Archanioła. To niezwykłe miejsce położone w regionie, który stanowi „ostrogę” włoskiego buta, widnieje na wysokości 856 m n.p.m.

Pobyt w grocie św. Michała,  w miejscu objawień anioła w V wieku, „ Nie ludzką ręką poświęconym”, stanowił dla nas ogromne przeżycie.  Obecność tego najgorętszego obrońcy ludzkiej duszy, dotyk Jego skrzydeł czuliśmy na każdym kroku. Uważamy, że to Boże miejsce na ziemi każdy chrześcijanin powinien odwiedzić.

Następnie w ciszy, zatopieni w swoich myślach,  pomknęliśmy autobusem do San Giovanni Rotondo, w odwiedziny do  Ojca Pio. Nie mogliśmy się doczekać wieczornego spaceru  po tym niezwykłym mieście. Kiedy zjedliśmy obiadokolację, szybko udaliśmy się w kierunku kościoła i zakonu, w którym mieszkał Ojciec Pio. Nie mogliśmy uwierzyć, że kroczymy  po drogach, którymi codziennie chodził  ten oddany Bogu stygmatyk. Oddychaliśmy Jego powietrzem, czuliśmy Jego obecność. Po powrocie do hotelu cieszyliśmy się na jutrzejsze bliższe spotkanie z ubogim zakonnikiem z Pietrelciny.

Rano nasz duszpasterz odprawił Mszę św. w  antycznym kościele, w którym pełnił swą posługę kapłańską Ojciec Pio. Następnie zwiedziliśmy miejsce kultu Świętego i Sanktuarium mu poświęcone. Podziwialiśmy celę, w której mieszkał, habity i przedmioty potrzebne do codziennego użytku. Szczególne miejsce stanowi biblioteka, która zawiera tysiące listów skierowanych do zakonnika z różnymi prośbami. Wśród nich znajduje się list od Jana Pawła II, który prosił o zdrowie dla swojej przyjaciółki Wandy.  Na pożegnanie  udaliśmy się do miejsca, w którym spoczywa ciało stygmatyka w przezroczystej trumnie. Po modlitwie i chwili kontemplacji, wróciliśmy do hotelu, ponieważ musieliśmy ruszać w dalszą drogę. Czekała nas miła niespodzianka. Otóż nasz przewodnik, pan Darek, postanowił zmienić trasę naszej wyprawy. Byliśmy bardzo zdyscyplinowani podczas pielgrzymki, więc zdecydował się w nagrodę zawieźć nas do Loreto, w którym znajduje się Sanktuarium Świętego Domku. Miejsce to jest poświęcone Najświętszej Maryi Pannie. Jan Paweł II nazwał je „Sercem Maryjnym chrześcijaństwa”. Ziemskie mieszkanie Maryi składało się z dwóch pomieszczeń: groty wykutej w skale ( do dziś czczonej w Bazylice Zwiastowania w Nazarecie) i z części dobudowanej z kamienia przylegającego do skały. Święty Domek  to  właśnie ta dobudowana część domostwa, w którym urodziła się, mieszkała i doznała Tajemnicy Wcielenia Ducha Świętego Maryja, przywieziona do Loreto statkiem przez rodzinę De Angelis ( Aniołów), rządców Epiru. Święty Domek otacza marmurowa obudowa wg projektu Bramantego. Do Loreto podążają rzesze pielgrzymów z całego świata. Zatem  byliśmy bardzo wdzięczni naszemu przewodnikowi za to, że nas tu przywiózł.

Następnie uroczą trasą widokową, wiodącą nad Adriatykiem, udaliśmy się do Rosoliny Mare, nadmorskiego kurortu. Nieco spóźniliśmy się na kolację, ponieważ groźna burza sprawiła, że kilka wyrwanych drzew zatarasowało nam drogę. Musieliśmy poczekać na usunięcie przeszkód. Po przyjeździe na miejsce zamieszkaliśmy w okazałym hotelu „Aleksander”. Przez cały następny  dzień odpoczywaliśmy nad Adriatykiem. Zażywaliśmy kąpieli morskich i słonecznych, spacerowaliśmy po nadmorskich bulwarach, a wieczorem bawiliśmy się na pożegnalnym wieczorku przy włoskich serenadach.

Następnego dnia udaliśmy się do Mediolanu, stolicy mody, miejsca bardzo europejskiego. Nasz opiekun duchowy oraz przewodnik jak zwykle stanęli na wysokości zadania i dokonali nieomal cudu, ponieważ sprawili, że w przepięknej katedrze Narodzin św. Marii mogliśmy uczestniczyć w Eucharystii. Po pełnej wrażeń uczcie dla duszy zwiedziliśmy tę gotycką świątynię, jedną z najbardziej znanych i największych budowli na świecie. Następnie udaliśmy się do Galerii Vittorio Emanuele. Niestety, w związku z tym, że w naszych sakiewkach zostały tylko centy, a złote karty kredytowe były już na debecie, mogliśmy jedynie popatrzeć  na atrakcyjne  artykuły, które uśmiechały się do nas z kolorowych witryn. Spacerkiem więc udaliśmy się w kierunku zamku Sforcesco oraz Opery La Scala. Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy w drogę powrotną. Podczas podróży podziwialiśmy wspaniałe widoki rozpościerające się nad jeziorem Lago Maggiore. Na chwilę zatrzymaliśmy się w uroczej miejscowości Cannobio i po pożegnaniu się z niezapomnianą Italią,  pokonując niebezpieczną Przełęcz św. Bernarda, pomknęliśmy przez Szwajcarię, Niemcy, w kierunku Polski. Około południa przybyliśmy do naszych kochanych Lipian. Ucieszyliśmy się z tego powodu, bo jak stare przysłowie mówi „Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”. Jesteśmy wdzięczni księdzu Andrzejowi Stolarskiemu i panu Dariuszowi Tusznio, przewodnikowi i jednocześnie właścicielowi Biura Turystycznego NOVUM TRAVEL za perfekcyjne przygotowanie pielgrzymki. „To były piękne dni, naprawdę piękne i niezapomniane dni!..”.

Bożena Kryśków

Galeria zdjęć